index/     publikacje/     część 1/     część 2/

 

Wywiad z Go Seigenem przeprowadzony przez Pietera Miocha (cz.3)

        Narodziny Shin Fuseki

        W latach trzydziestych periodyk "Wybrane Gry Kitani Minoru" publikowany był co miesiąc przez Japońskie Stowarzyszenie Go (Nihon Ki-in). Jednym z współautorów był Kawabata Yasunari, napisał on w artykule "Pierwsze dni Shin Fuseki" co następuje:

        "Okres Shin Fuseki był nie tylko okresem debiutu Kitani Minoru i Go Seigena, dwóch ujmujących młodych ludzi. Był to także bez wątpienia czas, w którym powstały podwaliny pod współczesne, nowoczesne go. Shin Fuseki było świeżym powiewem, który podsycił entuzjazm płonący w młodych, kreatywnych i poszukujących przygody graczach.

        Shin Fuseki, dzięki swojemu obiecującemu wyglądowi i zdumiewających możliwościach, jakie kryło sprawiło, że świat go odżył na nowo. Niewątpliwie w pokoleniu Kitani i Go byli i inni doskonali gracze. Lecz nie było wśród nich nikogo, kto miałby tak wielki wpływ na sytuację w świecie go, jak ci dwaj. W okresie Shin Fuseki ożywili oni świat go. Nowa teoria otwarcia Kitani i Go stała się symbolem rozkwitu go w 20. wieku."

        Go:"Jest mi bardzo wstyd z powodu tych, ugrzecznionych moim zdaniem, słów. Mimo to uważam, że dobrze przedstawiają rolę, jaką Shin Fuseki odegrało w rozwoju dzisiejszego go. Nie uważam jednak, że go osiągnęło szczyt swego rozwoju dzięki Shin Fuseki i odkryciom, które ono pociągnęło za sobą.

        Okres "nowego otwarcia" był tylko krokiem na drodze do udoskonalenia go. Ja sam jestem bardzo ciekawy, co nowego w go przyniesie wiek 21. Jak już powiedziałem wcześniej, w go trzeba grać na całej planszy. W tej kwestii Shin Fuseki proponowało idealny styl, stymulujący twórcze myślenie, które przekracza ustalone joseki (sekwencje w narożnikach) i zwiększa ogólne zrozumienie idei gry."

        Obecnie termin "Shin Fuseki" bywa zwykle kojarzony ze stylem gry czołowych zawodowców, takich jak Takemiya albo Sonoda. Obaj często decydują się oddać teren w zamian za wpływy. W tego typu strategii kamienie są zorientowane bardziej na centrum, niż na brzegi planszy. Shin Fuseki znaczy po prostu "nowe otwarcie", więc można powiedzieć, że za każdym razem, gdy w otwarciu pojawia się jakiś nowy trend, mamy także do czynienia z Shin Fuseki.

        Co więc właściwie różni Shin Fuseki od nowych zagrań w otwarciu w dzisiejszych czasach? Przede wszystkim Go i Kitani wprowadzili zmiany na dużo większą skalę, niż ma to miejsce dzisiaj. Zagrania rozpoczynające w hoshi (4-4) i tengen (10-10) nie były nowe, lecz dzięki Go stały się ruchami standardowymi, podobnie jak sanrensei (trzy punkty handicapowe w rzędzie po jednej stronie planszy). Zagranie w 3-3, nie ukierunkowane na wpływy, również było częścią rewolucji, jaką przyniosło Shin Fuseki.

        Gdy Go i Kitani pokazali, że można wygrywać gry używając zagrań niekonwencjonalnych, a nawet takich, które uważane były za złe, wielu zawodowców bez wahania podążyło ich śladem. Ruchy rozpoczynające w 5-5, 10-6... nagle każde ekstrawaganckie zagranie, które dało się wymyślić, okazało się warte przeanalizowania i pojawiało się w partiach. Styl gry, któremu początek dali Kitani i Go, miał w tamtych czasach ogromny wpływ na go w Japonii. To wszystko wyglądało tak, jakby teraz Cho Chikun, w grze o tytuł, zagrał w otwarciu pierwsze trzy ruchy na drugiej linii... i wygrał!

        W tych pierwszych, szalonych latach, dosłownie każdy choć raz spróbował Shin Fuseki, zanim wszystko się trochę nie uspokoiło. Prawdą jest, że istnieli też zatwardziali gracze, zażarcie walczący z Shin Fuseki, wygłaszający swoje opinie w książkach i czasopismach. Ich punkt widzenia zginął w zarodku śmiercią naturalną.

        Tradycyjne otwarcie sprzed Shin Fuseki nie miało w sobie nic szczególnie złego. Teorie otwarcia z 19. wieku od razu zmieszały się z nowymi, współczesnymi pomysłami.

        Go:"Te (nowe) teorie przyniosły wiele dobrego, spowodowały, że gra stała się bardziej pociągająca. Ja widzę w tym także połączenie chińskiej i japońskiej myśli o go."


        Pozycja 1 (1-20)
        Białe: Go Seigen 5d vs. Czarne: Kosugi Tei 4d, październik 1933
        Białe wygrały bez liczenia wyniku

        Powyższy przykład pokazuje, jak, w okresie szczytu popularności Shin Fuseki, mogła potoczyć się partia.

        Go:"Gdy patrzę na to teraz, nie mogę pojąć, skąd wziąłem wtedy odwagę i tupet, by stworzyć na planszy taką fantazję w fuseki."

        Oczywiście Shin Fuseki nie zostało odkryte "nagle", nie pojawiło się z niczego, bez jakichkolwiek zwiastujących je sygnałów. Kilka lat przed nadaniem mu oficjalnej nazwy, widać już było wyraźne znaki nadchodzących zmian. Go: "W szóstym roku ery Showa (1931), jako 4 dan, zagrałem w punkt 3-3, a rok później, już jako 5 dan, zagrałem w kilku partiach otwarcie nirensei (dwa ruchy w punktach 4-4 po tej samej stronie planszy)." To był prekursor otwarcia sanrensei.

        Go:"Gdy osiągnąłem stopień 5 dan, wzrosła ilość partii, w których grałem Białymi. W tych czasach nie było komi. Upieranie się przy starych joseki wokół punktu 3-4 niechybnie prowadziło do tego, że grze Białego brakowało nieco szybkości."

        "Joseki polega na tym, że daje rezultat lokalnie równy, jest to wymiana zagrań, przy której każdy gracz dostaje 50 procent. Jest więc niemal tak, jakby joseki były specjalnie dla Czarnego, który, mając przewagę pierwszego ruchu, dostaje więcej z klasycznej wymiany "wet za wet".

        "Honinbo Shuei Meijin (1852-1907), gracz, wobec którego mam wiele szacunku, bardzo często grał Białymi w punkt hoshi. Pasuje to do mojego stylu gry, w którym Biały musi rozwijać się szybko. Nie byłem zadowolony z otwarć opartych na komoku (3-4) – brakowało im szybkości. Idea ruchów, które grałem – sansan (3-3) i hoshi (4-4) – polega na szybkości rozwoju. Zajmują róg jednym zagraniem, tymczasem ruch asymetryczny wymaga dodatkowego kamienia, by zabezpieczyć róg."

        "Wciąż całkowicie naturalna jest dla mnie idea położenia większego nacisku na szybki rozwój, niż na zamknięcie rogu za pomocą shimari. Ponieważ w tamtych czasach granie komoku i później zamykanie rogu w shimari, było jak niepisane prawo, mój sposób gry wzbudzał ogólne poruszenie."

        W czasie, gdy Go zaczynał grać swoje niekonwencjonalne fuseki, Kitani grał raczej ortodoksyjnie, jego styl charakteryzował się niską pozycją kamieni. Nie osiągał jednak zbyt przekonujących wyników. Nadszedł właściwy moment, by spróbować grać wyżej, w sposób bardziej zorientowany na centrum. Był to czas eksperymentów i prób znalezienia stylu, który kładłby większy niż dotychczas nacisk na tempo rozwoju. Na wiosnę roku 1933, Go rozpoczął jubango z Kitani. To w czasie tego właśnie meczu styl Shin Fuseki wyraźnie dał o sobie znać.

        Jubango to najcięższa i najbardziej wyczerpująca forma współzawodnictwa w go. Jest to spotkanie dwóch rywali w serii najczęściej dziesięciu partii, właczając jigo. Mecz mógł zostać przerwany w wypadku, gdy jeden z graczy otrzymał promocję, w związku z czym powstawała różnica stopni dan (dawniej w Japonii niewyobrażalnym było, by zawodowiec grał partię z graczem słabszym nawet o jeden dan...), lub gdy jeden z graczy, osiągając przewagę czterech zwycięstw, zmusił swego przeciwnika do przyjęcia handicapu. Oznaczało to najczęściej poważny cios dla kariery przegranego.

        Go osiągał w jubango niesamowite wyniki. To tak, jakby w dzisiejszej Japonii jeden gracz był stanie rzucić wyzwanie zawodnikom takim jak Sakata Eio, Fujisawa Hideyuki, Cho Chikun, Kobayashi Koichi i Yoda Norimoto i wszystkim, bez wyjątku, dawać handicap! Jakby tego było mało, zdecydowaną większość tych partii Go zagrał w swoich pierwszych latach pobytu w Japonii.

        Po drugiej wojnie światowej grał zdecydowanie rzadziej, niż inni zawodowcy. W tym czasie bardzo zajmowały go sprawy religijne, a dokładnie ruch Manji (Czerwona Swastyka). Działając w tym międzynarodowym ruchu, Go zatrzymał pewnego razu samochód generała MacArthura, by dać mu broszurę. Generał w końcu wziął petycję, ale Go i jego koledzy zostali przesłuchani przez policję!

        Czy Go Seigen stał się słabszym graczem stopniowo, czy też nagle przestał grać w go? To dobre pytanie, odpowiedź nie jest znana tak powszechnie, jak można by się spodziewać w przypadku zawodnika takiej rangi. Z wyjątkiem okresu drugiej wojny światowej, kariera Go była wzorem stabilności. Ale w 1961 roku, gdy miał 47 lat, kariera tego najświetniejszego gracza w go od czasów Honinbo Shusaku, nagle została przerwana.

        W sierpniu tego roku Go, spiesząc się, wbrew swemu zwyczajowi nie skorzystał z przejścia dla pieszych. Uderzył go motocykl, który z dużą prędkością wynurzył się z ciemności, wyprzedzając autobus. Go został wyrzucony w powietrze, potem motocykl raz jeszcze uderzył w niego i pociągnął go za sobą.

        Gdy Go dwadzieścia minut później odzyskał przytomność w szpitalu, wyglądało na to, że wszystko będzie w porządku. Go uwierzył na słowo lekarzowi, który się nim zajmował i który powiedział, że wkrótce będzie z powrotem na nogach. Kilka dni później jego prawa noga nagle spuchła i zaczęła jeszcze bardziej boleć. Gdy w końcu zdecydowano się na prześwietlenie, okazało się, że został popełniony duży błąd w sztuce lekarskiej.

        Go cierpiał potem z powodu zawrotów głowy i mdłości, choć w diagnozie nie było mowy o takich powikłaniach. Rok później musiał na dłuższy czas poddać się obserwacji z tego właśnie powodu.

        Dwa miesiące po wypadku Go został wreszcie wypisany ze szpitala. Pozostał uraz po samym wypadku oraz po złych doświadczeniach z niewłaściwym leczeniem. Go już nie ufa zachodniej medycynie, za to dwa razy w miesiącu chodzi do akupunkturzysty.

        Podczas pobytu Go w szpitalu, gazeta Yomiuri poruszyła niebo i ziemię, by przerwać turniej o tytuł Meijin. Grano o ten tytuł po raz pierwszy w historii i chciano poczekać, aż Go znów będzie w pełni sił. I tak, zaledwie trzy miesiące po wypadku, Go znów usiadł przy planszy, zamiast poduszki na podłodze, miał krzesło. Była to ostatnia partia Ligi Meijin, jego przeciwnikiem był sam Sakata, zawodnik, który zawsze sprawiał Go dużo kłopotu. Partie tych dwóch były pełne brutalności, w kategorii ducha walki ich gry należą do najlepszych w 20. wieku.

        Fujisawa Hideyuki, Sakata i Go mieli po 3 porażki w Lidze Meijin. Fujisawa był wyraźnie na prowadzeniu i zwycięzca meczu Go-Sakata miał grać z nim, by zdecydować, kto zostanie pierwszym Meijin nowej ery. Go zdołał nadludzkim wysiłkiem doprowadzić do jigo Białymi, po tym jak wszyscy obserwujący partię spisali go już na straty.

        Fujisawa został ogłoszony Meijin bez rozegrania decydującego meczu z Go, mimo iż jigo Białymi oznaczało dla tego ostatniego zwycięstwo w partii z Sakata. Mimo iż zarówno Go jak i Fujisawa uzyskali w punktacji 10-3, zgodnie z zasadami jigo było warte mniej, niż "normalne" zwycięstwo.

        Po tej historii Go musiał powoli, lecz nieuchronnie zacząć wycofywać się ze świata go z powodów zdrowotnych. Wciąż grał, lecz w dłuższych partiach cierpiał na zawroty głowy i nudności.

        Go Seigen ciągle prowadzi spotkania treningowe, na które przychodzą czołowi zawodowcy, tacy jak O Rissei i Michael Redmond. Poszukuje najlepszego sposobu gry w 21. wieku. Jego najnowsza książka jest nawet zatytułowana "Go w 21. wieku."

        Po skończonym wywiadzie rozmawiałem jeszcze z menedżerem Go, panem Teramoto.

        Teramoto: "Spotkania treningowe są dość intensywne. Go próbuje wciąż nowych zagrań i czasem jego ocena jest trudna do zrozumienia. Weźmy na przykład spotkanie sprzed tygodnia, powiedział wtedy cicho - Nie, wiecie, to co mówię nie jest w ogóle słuszne. - Jest zawsze w ruchu - pozostawanie w miejscu oznacza cofanie się, a Go nigdy nie będzie się cofał."
        Pieter: "Naprawdę? O jakich więc rzeczach mówi Go sensei?"
        Teramoto: "Ostatnim razem często powtarzał, że sanrensei takie, jakie znamy, jest w zasadzie najgorszym możliwym sanrensei."
        Pieter: "???"
        Teramoto: "Zbyt skoncentrowane na jednym przegu planszy. Według Go to sanrensei (Diagram 2) jest najlepsze, a takie (Diagram 3), jest drugie w kolejności.

Diagram 2Diagram 3

        Gdy wstałem i zacząłem zbierać się do wyjścia, szczęśliwie zdałem sobie sprawę, że nie zadałem jeszcze najważniejszego pytania. Powiedziałem więc: "Go sensei, czy masz jakieś uwagi dla holenderskich graczy?"

        Go:"Oczywiście. Nie tylko holenderskich, ale dla graczy na całym świecie. Niemożliwym jest przewidzieć, w którym miejscu świata pojawi się w 21. wieku nowy, wielki talent goistyczny. Może to się zdarzyć naprawdę wszędzie, dzieki Internetowi i świadomości tego, że o wyniku partii go nie decydują joseki, lecz zrozumienie i siła gry, potrzebne do ciągłego rozpatrywania pozycji w kontekście całej planszy (ten temat był przez czas trwania wywiadu wyraźnie konikiem Go sensei), oraz do poprawnej oceny różnych sytuacji. Jak już mówiłem wcześniej, go w Japonii przykłada zbyt dużą wagę do narożników i joseki. Główną przyczyną tego, że Chiny i Korea zdołały przewyższyć poziomem Japonię, jest fakt, iż nie są oni tak pochłonięci graniem joseki. Zamiast tego wydają się skupiać raczej na całej planszy i właśnie tam rozstrzyga się partia. Tak będzie się grało w go w 21. wieku!"

tłumaczył Jędrzej Majer

    index/     publikacje/     część 1/     część 2/