index/ publikacje/ część 1/ część 3/ |
Wywiad z Go Seigenem przeprowadzony przez Pietera Miocha, (cz.2)![]() Słynnym epizodem w karierze Go Seigena jest jego gra z Honinbo Shusai. Żeby dobrze zrozumieć niezwykłe znaczenie tej partii, trzeba zagłębić się nieco w historię go. Początek zawodowego go w Japonii, zainicjowany przez buddyjskiego mnicha Nikkai, zbiega się w czasie z wojną polsko-szwedzką o Estonię około 1600 roku. Nikkai był pierwszym przełożonym szkoły go Honinbo. W 1612 władze zaczęły oficjalnie dotować cztery największe szkoły go: Honinbo, Yasui, Inoue i Hayashi. Dzięki przytłaczającej sile Nikkai, szkoła Honinbo zajmowała czołową pozycję. W 1588 wygrał on turniej zorganizowany przez władze, co dało mu pensję, wypłacaną co roku przez szoguna. Imię Honinbo pochodzi od nazwy pawilonu w świątyni w Kyoto, gdzie żył Nikkai. Gdy w 1603 przeniesiono stolicę do Tokyo, musiał on także się przeprowadzić. Gdy przybył do Tokyo, uczynił z imienia Honinbo tytuł i przybrał imię Honinbo Sansa, pod którym jest zresztą najlepiej znany. Otrzymał stanowisko i był między innymi odpowiedzialny za rozwój go w Japonii. Potraktował swoje obowiązki bardzo poważnie i Japonia w dużej mierze jemu i jego szkole zawdzięcza poziom, na jakim gra się tam w go dzisiaj. Panowanie szkoły Honinbo bywało od czasu do czasu zagrożone, ale nawet wtedy, gdy w 1868 władze zaprzestały sponsorowania go, szkoła ta wciąż wspierała najsilniejszych graczy, mimo problemów i porażek, mimo braku dochodów i kwaterunku. Później pojawiały się plotki na temat zastoju w technice gry, rzekomo spowodowanego tym, że szkoła Honinbo zawsze znajdowała się na szczycie. Powstały dogmaty: np. niektóre zagrania w fuseki (otwarciu) były oceniane jako dobre lub złe. Te złe (odrzucone przez szkołę Honinbo) zwykle nigdy nie pojawiały się w partiach zawodowców. Gdy Go Seigen przybył do Japonii, szkoła Honinbo wciąż była siłą przewodnią w świecie go. Prestiż przełożonego szkoły, Honinbo Shusai, był ogromny - zwłaszcza, że Shusai, oprócz tytułu Honinbo posiadał też najwyższy tytuł - Meijin (mistrz). Ze swojej pozycji Shusai ucieleśniał wieki tradycji, mądrości i wiedzy o go. Go Seigenowi przypadła - bez jakiegokolwiek starania z jego strony - rola fanfarona i buntownika, która w żaden sposób nie pasowała do charakteru tego przyjaznego i spokojnego człowieka. Partia pomiędzy Go Seigenem i Honinbo Shusai, uważana wówczas (a przez niektórych do dzisiaj) za grę stulecia, rozpoczęła się 16 października 1933 roku i trwała prawie trzy miesiące. Czas, jaki gracze rzeczywiście spędzili przy planszy wyniósł 14 dni. Japońskie gazety uznały, iż reklamowanie tej partii jako konfrontacji pomiędzy Japonią a Chinami zwiększy nakłady. W wyniku tej polityki Go Seigen był niepokojony przez nacjonalistów, którzy posunęli się nawet do wybicia szyb w oknach jego domu. "Nigdy nie brałem udziału w polityce i tym podobnych. Nie po raz pierwszy byłem wtedy uczestnikiem i współwinnym wydarzeń, w których emocje sięgały zenitu." Go musiał radzić sobie z tą nieprzyjazną atmosferą przez trzy miesiące. Shusai, jako gracz nominalnie silniejszy, miał przywilej decydowania o tym, kiedy gra ma być odroczona. Ponieważ w owych czasach nie stosowano fujite (ruchu utajnianego przy odraczaniu gry i ujawnianego przy jej wznawianiu), jeden z graczy miał zawsze możliwość studiowania pozycji i zastanawiania się nad swoim ruchem w domu w czasie przerwy w grze. Shusai bez skrępowania korzystał z tego przywileju. Przy wznowieniu gry ósmego dnia, Shusai zagrał pierwszy, Go odpowiedział w ciągu dwóch minut, po czym Shusai zastanawiał się przez trzy i pół godziny, by potem i tak odroczyć partię. Taki sposób grania zapewniał mu pewną przewagę. Nic więc dziwnego, że w dyskusjach na temat idealnego czasu partii, Go ma bardzo jednoznaczną opinię. Gra musi być skończona w ciągu jednego dnia, w taki czy inny sposób. "Cho Chikun przegrał wczoraj, ponieważ wybrał rozległe, trudne joseki," wyjaśnia dalej Go. "Dokładnie to dolega dzisiaj japońskiemu go. Są zbyt przywiązani do sekwencji w narożniakach (joseki). W go powinno się grać na całej planszy. I wciąż pozostaje dla mnie zagadką, dlaczego Cho wiekszość z przyznanego na partię czasu trzech godzin poświęca na jedno joseki." Niekonwencjonalny styl gry Go Seigena przyciągał wiele uwagi. Był ulubieńcem gazet, które podczas jego meczu z Shusai odnotowały rekordową sprzedaż. Użyty przez niego w otwarciu ruch w punkt 3-3 był do tej pory nie znany w zawodowym go. "Wszyscy mówili, że zagranie w punkt 3-3 jest złe i że nie można tak rozpoczynać. Ja po prostu nie mogłem tego zrozumieć i chciałem sam sprawdzić, co jest w nim takiego złego." Ostatecznie Shusai wygrał partię dwoma punktami. Lecz z tym meczem związana jest jeszcze jedna, niezwykła historia. Chodzi o Białego 1 na Diagramie 1, doskonałe zagranie, które w ważki sposób przyczyniło się do zwycięstwa Shusai. Tajemnicą poliszynela było, iż w rzeczywistości Go musiał stawiać czoło całej szkole Honinbo jednocześnie. Po każdym odroczeniu gry Shusai studiował pozycję ze swoimi uczniami i razem starali się znaleźć najlepszy ruch. ![]() Historia doskonałego Białego 1 na Diagramie 1 jest taka, że został on odkryty przez jednego z uczniów Shusai: nie kogo innego jak Maeda Nobuaki, znanego później z książek o tsume-go (problemach go). Najwyraźniej sam Shusai nie myślał o tym ruchu, od razu wprowadzającym Białego z powrotem do gry. Sprawa wydała się wiele lat później, za sprawą nauczyciela Go, Segoe Kensaku, powołującego się na nieoficjalną rozmowę w barze, z której wynikało, że Biały 1 był zagraniem Maeda, a nie Shusai. Gdy to oświadczenie ukazało się następnego dnia w prasie, szkołę Honinbo ogarnął szał i Segoe miał poważne kłopoty. Dostawał codziennie listy z pogróżkami, a grupa pragnących zemsty popleczników Honinbo rozłożyła obóz przed jego domem. Ostatecznie musiał ulec, odwołać swoje wcześniejsze oświadczenie przed Nihon Ki-in i publicznie przeprosić. "Jest mi bardzo przykro, że z niektórych spraw zdałem sobie sprawę dużo później" - mówi Go. "Mój nauczyciel i Honibo Shusai z pewnością nie byli dobrymi kumplami, lecz ten fakt całkowicie umknął mojej uwadze." W wywiadzie przeprowadzonym w latach 80. powiedział: "Dopiero po latach dowiedziałem się, że Segoe wydał to oświadczenie, z powodu którego spotkało go tyle nieprzyjemności." Abstrahując od partii, oto co Go powiedział w wywiadzie o samym Shusai: "Czy Honinbo Shusai był łajdakiem? Był ostatnim draniem! To niewiarygodne, że Ki-in wciąż go gloryfikuje!" Milczy przez chwilę, po czym nagle, głośno i z wielkim wzburzeniem, mówi: "Łajdak. Był łajdakiem! Teraz Ki-in wychwala go pod niebiosa, jest przedstawiany jako jeden z bohaterów tego wieku, ale - niech Pan uważa - on dla mamony sprzedał gazetom swój tytuł i nie dając ani centa Nihon Ki-in ani komukolwiek ze świata go, kupił za to spory kawał ziemi w Tokio."
|
index/ publikacje/ część 1/ część 3/ |