index/ publikacje/ |
Peter Freedman 2-danUczenie dzieci gry w GoWszystko czego potrzeba to TyCzęść IOd dawna mówi się, że dla popularyzacji Go w Stanach najważniejsza jest nauka dzieci. Dopiero od paru miesięcy jest dla mnie jasne jak osiągnąć ten cel.Wszystko zaczęło się, gdy pewna uczennica szkoły podstawowej w Portland, która nauczyła się grać od swojego ojca 15 kyu, wzięła udział w miejscowym turnieju i otrzymała zestaw Go jako nagrodę. Przyniosła go do szkoły i zainteresowała nim inne dzieci. Jej nauczyciel, będący a propos patronem szkolnego klubu szachowego, porozmawiał z jej ojcem; w wyniku jej ojciec i ja zgodziliśmy się nauczać Go w szkole. Uzyskanie pozwolenia na uczenie Go powinno być łatwe w wielu szkołach. Wiele posiada już kluby szachowe, a patroni są najczęściej chętni rozszerzyć swą działalność o nauczanie dzieci czegoś nowego. Często słyszeli o Go już wcześniej i sami są tą grą zainteresowani. Jeśli masz znajomego nauczyciela, może on ci oddać przysługę: parę ogłoszeń, załatwienie sali i już jesteś w domu! Sprawa sprzętu: plansze można wydrukować, piony również, następnie nakleja się je na karton i wycina. Dzięki tej metodzie każdy uczeń mógł wziąć ze sobą jeden zestaw do domu. Zajęcia rozpoczęliśmy o godzinie 8:15 rano, przed lekcjami, zaś nasz patron wywiesił ogłoszenia. Zgłosiło się 12 dzieci, głównie z 3. i 4. klasy. Tydzień później zmieniliśmy godzinę spotkania, co ogłosiliśmy tylko przez radiowęzeł szkolny - przyszło troje dzieci. Przed trzecimi zajęciami wysłaliśmy zawiadomienia pocztą, dzięki czemu zjawiło się siedemnaścioro dzieci. Z taką liczbą można by już zorganizować poważny turniej! Większość dzieci zgłosiła się po raz pierwszy. Czego się dotychczas nauczyłem:
Część IITo już drugi rok prowadzę zajęcia w klasie Go przy Mary Woodward Elementary School w Portland. Podczas pierwszego roku zbieraliśmy się o 8 rano zanim zaczynały się zajęcia, jeden raz w tygodniu, a termin spotkania ogłaszaliśmy przez głośniki radiowęzła a także wysyłając ulotki do domów. Liczba uczestników wahała się od 1-2 do 15-20 dzieciaków, przy 4-6 regularnych, w wieku od 7 do 13 lat. Każde zajęcia zaczynaliśmy krótkim (mniej niż 5 min) wykładem na temat Japonii lub Go (kształt, problemy) a potem dzieci grały ze sobą, choć czasem dawałem symultany. Dwoje lub troje dorosłych graczy pilnowało, przy czym zawsze jeden lub dwóch było gotowych uczyć gry nowe dzieci. Do tego celu służyły dwie plansze posiadające z jednej strony siatkę 9x9, a z drugiej 13x13 oraz komplety pionów rozłożone na stole.W tym roku próbujemy czegoś zupełnie innego, co o wiele bardziej mi się podoba. W szkole jest biblioteka z czytelnią, w której znajduje się dużo przestrzeni z ławkami. Przyjeżdżamy do szkoły o 8 rano i zaczynamy grę, jeżeli nie ma dookoła dzieci. Teraz gramy tylko na planszach 9x9 drukowanych komputerowo. Używamy plastykowych i szklanych pionów, lecz mamy również kartonowe (patrz cz.1). Każde dziecko może zrobić sobie swój własny zestaw, wycinając kamienie z kartonu. Naturalna ciekawość dzieci każe im pytać "co to jest" i o 9 rano zawsze kilkoro już gra, a kilkoro innych obserwuje. Są także dzieci przychodzące regularnie. Co tydzień uczymy zasad dwoje lub troje nowych dzieci. Preferuję te spotkania ponieważ:
Mam jeszcze drugą wątpliwość: ile początkujący powinien wiedzieć, aby zacząć grać? Obecnie uczymy ich jedynie łapać piony, potem dopiero dodajemy inne informacje, w miarę jak pojawią się na planszy (nie wspominamy o samobójstwie, ko). Wczoraj nauczyłem trzy grupy studentów uczących się japońskiego gry na planszy 9x9 używając tej metody. Po rozpoczęciu gry prędko pojawiły się pytania dotyczące samobójstwa; wyjaśniałem ten problem tam, gdzie się pojawił. Wygląda na to, że ta metoda działa w grupach 8-15 studentów. Dwie grupy zakończyły się przedwcześnie, ponieważ pojawiło się ko, a gracze nie zapytali się mnie. Tłumaczyłem tę sytuację również innym studentom, tam gdzie taka sytuacja się pojawiła. Jestem ciekaw, jakie inni mają podejście do nauczania zasad gry. Przetłumaczył: Marcin Kamiński
|
index/ publikacje/ |