index/ reportaże/ archiwum/ |
Najlepsi gościli w WodzisławiuDo wyniku końcowego gracza zalicza się 6 najlepszych z 10 turniejów. Ostatnia runda rozegrana zostanie w grudniu, a podsumowane wyniki wskażą zdobywcę Pucharu. Najwięcej emocji wzbudzały jednak rozgrywki o Mistrzostwo Polski. Od 8 do 11 listopada o terytorium na planszy walczyli najlepsi. W Lidze Mistrzów Polski, pierwsze miejsce zdobył Leszek Sołdan z Olsztyna, absolwent matematyki Uniwersytetu Warszawskiego, który walczyć będzie o tytuł Mistrza Polski z Janem Lubosem, nauczycielem Go w Wodzisławiu. Emocje sięgną zenitu najprawdopodobniej pod koniec listopada. Już dziś wiadomo jednak, że Jan Lubos wyjedzie do Japonii. Tygodniowy pobyt w Tokio sponsoruje Japoński Związek Go. Jak to z Go drzewiej bywało. Ale cóż, historia kołem się toczy i w 1868 roku, upadek Szogunatu Tokugawa oznacza również koniec rządowych stypendiów i ogólny spadek zainteresowania Go. Na szczęście nie trwało to długo. Na początku XX wieku wraca zainteresowanie kulturą japońską i w ciągu kilkunastu lat Go zdobywa ogromną popularność. Od tego czasu liczba graczy ciągle rośnie i dziś Japoński Związek Go szacuje ją na ponad 20 milionów osób. Pierwsza publikacja na naszym kontynencie, opisująca dokładnie zasady gry i podająca wiele przykładowych partii zawodowców japońskiech, była autorstwa Korschelta. Niemieckiego inżyniera, który spędził w Japonii około 20 lat. W 1958 roku powstaje Europejska Federacja Go, do której należą dziś prawie wszystkie kraje Europy. Od tego też roku organizowane są coroczne mistrzostwa Europy w Go. Na początku 1984 roku Polskie Stowarzyszenie Go weszło w skład Europejskiej Federacji, a w rok później zorganizowało w Warszawie I Otwarte Drużynowe Mistrzostwa Europy w Go, podczas których polska drużyna zajęła 5 miejsce za Japończykami. |
zauważył, że współuczestnicy grają w jakąś dziwną grę. Zainteresował się tym. Dostał adres Japońskiego Związku Go. Wysłał tam zapytanie o możliwość zakupu sprzętu i fachowej literatury i zapomniał o tym. Gdzieś po 2 - 3 miesiącach, dostał ogromną pakę z Japonii, w której było 20 kompletów do gry Go i podręczniki dla początkujących. I tak powstała sekcja Go na Uniwersytecie Śląskim. Ja tam nauczyłem się grać pod koniec 1979 roku. Była to już wówczas bardzo prężna sekcja, organizowała duży i popularny turniej, na który przyjeżdżali gracze z Europy, a nawet Australii. Kiedy dr Kramarczyk, pierwszy nauczyciel, wyjechał z kraju, sekcja zaczęła się rwać. Jeszcze w 1984 roku jeździłem do Katowic gdzie organizowałem spotkania, coś się jeszcze działo. Równolegle zacząłem pracować w wodzisławskiej SP nr 5, jako nauczyciel fizyki. Kiedyś zdarzyło mi się, że wróciłem z turnieju prosto do szkoły, a miałem znaczek i jakąś nagrodę. Dzieci z VI klasy zainteresowały się tym i tak zaczęło się Go w Wodzisławiu. To było dość zabawne, bo na każdej dużej przerwie kilkoro uczniów przybiegało do gabinetu fizyki by pograć w Go na planszach które zrobiłem. Po pewnym czasie przerodziło się to w kółko zainteresowań. Część z nich odpadła, bo to jest trudna gra, ale zostali ci najlepsi. Zacząłem więc jeździć z nimi na turnieje, co było wielką atrakcją tym bardziej, że były to wyjazdy do Budapesztu, Berlina. W 1986 roku zrezygnowałem z pracy w szkole i sekcję przenieśliśmy do ówczesnego jeszcze Domu Kultury kop. "1 Maja", a ja byłem tam instruktorem. Do tej pory jesteśmy w obecnym już Miejskim Ośrodku Kultury, gdzie mamy dogodne warunki. Reguły Go są prostsze niż w szachach, ale gra jest bez porównania bardziej skomplikowana. Wszyscy początkujący mają okres zauroczenia grą i przeżywają czas opowiadania do czego to jest podobne, jak to jest zbliżone do życia i poszczególnych jego aspektów. Ja porównywałem techniki Go do technik prowadzenia rozmowy. Go jest po prostu bardzo dobrze skonstruowaną aktywnością intelektualną. Żeby wygrać, trzeba swoją psychikę do granic możliwości natężyć, naprężyć jak struna. Sama gra każe nam być skupionym, jest skondensowaną medytacją. Zdarza mi się chcieć bardziej wygrać niż rozegrać dobrą partię. Często jest tak, że ludzie zwykle nieśmiali grają potwornie agresywnie, a ci agresywni, autorytarni, na planszy stają się zagubieni. Być może to odzwierciedla prawdziwe pokłady świadomości. Jeśli nauczymy dzieci grać w Go, będą grały znacznie lepiej niż dorośli, mają szansę dojść do wyższego poziomu, ale to będzie dla nich naturalne. Człowiek dojrzały, który nauczy się grać nie dojdzie do szczytu, nie ma co się oszukiwać, ale będzie czerpał z tego radość, będzie doszukiwał się nieznanych sobie przyjemności. Bogna B.
|
index/ reportaże/ archiwum/ |