index/ publikacje/ uczestnicy/ zmagania/ wyniki/ |
Mistrzostwa Polski Par 2001![]() Do gry parami ciągnęło mnie jednak zawsze. Jakoś przeczuwałem, że gra z kimś w parze może być ekscytująca i wnosić coś naprawdę nowego. Nie pomyliłem się. Na Mistrzostwa Polski Par pojechaliśmy w zasadzie dzięki Letniej Szkole Go, która bezpośrednio poprzedzała Mistrzostwa. Część par i większość zawodniczek (Siostry Śmigowskie Kasia Świerkot i Basia Lubos ze Śląska oraz Weronika Szychowiak z pobliskiego ośrodka Go Jako Tako Bydgoszcz uczestniczyły w LSG a Ola Budziszewska i moja żona Magda obecne były ze względu na swoje pociechy) obecna była już na LSG i można było popróbować swych sił i przymierzyć się do gry w parze. Niestety pomimo zwiększonego zainteresowania grą parami (10 par w porównaniu z 6 w roku poprzednim) zanotowaliśmy znaczące nieobecności. Do Wielkich Nieobecnych zaliczyć trzeba oczywiście Janka i Ole Lubos (Mistrzów Polski z poprzedniego roku i jednocześnie naszych reprezentantów na Mistrzostwach Świata Par w Japonii), Kasię Koenig i Emilię Grudzińską (jedyne, pomijając świeży awans Oli Lubos, panie ze stopniami mistrzowskimi w Polsce. Udział Ani Lubos (siostry Oli) wraz z na przykład obecnym na części LSG Januszem Chłodkiem niewątpliwie także uatrakcyjniłby impreze... Różne przeszkody stanęły na drodze do Tucholi i najsilniejszych Pań niestety nie mieliśmy szansy podziwiać. Wiadomym wszem i wobec jest, iż gra parami wymaga od grających poza umiejętnościami indywidualnymi "zgrania" i umiejętności wyczucia intencji partnera (oczywiście w trakcie gry komunikacja pomiędzy partnerami jest zabroniona). Nikt nie wspomina jednak o konieczności posiadania stalowych nerwów, serca jak dzwon i sporej dozy zdrowego rozsądku. Te ostatnie cechy konieczne są szczególnie wtedy gdy rozpiętość umiejętności w parze jest spora (a tak było w tym roku w prawie każdej parze). Pierwszą grę parami zagraliśmy towarzysko z para Michał Bażyński - Olga Budziszewska. Wśród zgiełku szalejącej dzieciarni i nieco na szybko próbowaliśmy jak to jest ... Grę ku naszemu zaskoczeniu wygraliśmy. Wśród zgiełku szalejącej dzieciarni broniliśmy się z Magdą dość rozpaczliwie gdy przeciwnicy popełnili błąd techniczny i było po wszystkim.... ![]() ![]() Marcin Kamiński i Gosia Mocek. Marcina znam jeszcze z gier na serwerach internetowych. W trakcie LSG grałem z nim kilka razy. Solidne 3 kyu. Jego narzeczona to dla nas wielka zagadka. Startuje z siła 20 kyu. Niby niewiele ale jednak! Nieco upojeni poprzednim sukcesem siadamy do gry. Gra zaczęła się od mojego fatalnego błędu w rogu. Magda gra dobrze ale tak czy owak kończymy z nakade. Ruch Gosi. Hmm... biorę kamień w atari co daje mi oko - myślę, że żyjemy. Gra wyrównana do końca kiedy to udaje się nam urwać kilka punktów. Końcówkę obserwuje sędzia. Marcin proponuje poddanie gry. Przyjmujemy oczywiście. I wtedy okazuje się (po wskazaniu jednego ruchu przez Krzyśka Grabowskiego) , że róg, który jak sądziłem żyje jest martwy. Ruch Gosi pozwalał na podcięcie oka i ufałszywienie go ! Martwa grupa stała prawie całą grę na planszy!!! Nie musze chyba opisywać jak czuł się Marcin i Gosia! Wystarczyło pociągnąć grę dwa-trzy ruchy dalej a sytuacja stałaby się ewidentna. Zwycięstwo niby zawsze jest przyjemne ale jednak pozostał pewien niedosyt i złą prognozę na dzień następny. Poza tym Magdzie powróciła gorączka. Już tą grę grala z wysoka (38.00 C) temperaturą. Mamy dwa zwycięstwa i plan minimum dawno wykonany. Następne gry jutro. Mistrzostwa Par mają jeszcze jedna nietypową cechę: przestrzeganie reguł fair play jest niezwykle istotne. Łatwo sobie można wyobrazić sytuacje gdzie ich naruszanie daje wymierne korzyści graczom. Biorąc pod uwagę fakt, iż emocje są jeszcze chyba większe jak w trakcie gry pojedynczej a sposobów na "poprawienie" skuteczności gry mnóstwo zwracanie uwagi na fair play jest niezwykle istotne. Gry w trakcie Mistrzostw Polski Par 2001 odbyły się we wspaniałej atmosferze choć nie obyło się bez szczerego śmiechu, autentycznych łez i odrobiny nerwów. Naprawdę polecam grę parami wszystkim niezależnie od siły gry i szansy na zwycięstwo. Gracze słabsi maja okazje sporo się nauczyć grając z mocniejszym a mocniejsi czasem (jak np. ja) przekonują się ze ich pomysł na grę nie jest jedynym najlepszym i czasem ktoś dużo słabszy ma też ciekawe pomysły. ![]() Ostatnia partia z parą z Poznania (Marysia Dratwia i Wojtek Grygorowicz). Magda jest już bardzo osłabiona (po powrocie do domu skończyło się na serii zastrzyków z antybiotykami i o mało co zapaleniu płuc). Grę tę wygrywamy jako trzecią z kolei. Daje nam to w sumie piąte miejsce ale jeśli chodzi o ilość ubawu i emocji podejrzewam że gdyby to mierzyć to wyładowalibyśmy o wiele wyżej. Czekamy na następną okazję. Możecie liczyć na naszą obecność. A organizatorom MPP 2001 tylko podziękować. Slawek Piela
|
index/ publikacje/ uczestnicy/ zmagania/ wyniki/ |