Liga Mistrzostw Polski Warszawa, 8-11.11.2001
 |
Relacja sędziego Mistrzostw Polski, Wiesława Sawickiego |
Runda 2
Dzień zaczął się głośnego okrzyku Janusza Kraszka:
"Panie sędzio, czy można grać mane-go?". Oczywiście,
że można, ale niedługo Krzysiek odstąpił od powtarzania
ruchów. Jak się okazało obawy Janusza nie były pozbawione
podstaw. Przegrał. Pozostałe partie potoczyły się zgodnie
"z planem" (nominalnie silniejszy wygrywał).
Runda 3
Natomiast po południu sensacja goni sensację.
Najpierw Michał w partii z Januszem buduje duże moyo,
ma też bokiem w miarę silne grupy i wyraźnie prowadzi.
Ale do głosu dochodzi mistrzostwo Janusza. Komplikuje grę,
zaczyna wchodzić w moyo czarnego, stawia coraz to nowe
problemy i dochodzi do ko wartego dość dużo, praktycznie
za partię. Michał ma zagrozić pierwszy. Wybiera groźbę na życie
białej grupy. Janusz po namyśle ignoruje tę groźbę zabijając
sporo kamieni, o które toczyło się ko. Michał kontynuuje
zabijanie grupy, ale Janusz gra punkt, który zapewnia mu
przeżycie.
Trochę później dobiega końca partia pomiędzy Januszem
Chłodkiem a Marcinem Wolakiem. Janusz buduje spore
moyo, optycznie ma więcej terenu. Liczenie i ... 12,5 dla
białego. Niespodzianka! Faworytem był Janusz i do tego
wyglądało, że prowadzi.
W miedzyczasie kończy się pojedynek pomiędzy Leszkiem
Sołdanem a Jankiem Lubosem. W początkowej fazie partii
Janek przekombinował, dostał gorszą pozycję, potem próbował
coś wyszarpać, ale pogrążał się coraz bardziej. Na koniec
+ 30 dla czarnego.
Zostaje ostatnia partia. Krzysiek Giedrojć z Wojtkiem
Woskresińskim. Dla obserwatorów nie ma wątpliwości:
Krzysiek ma duże moyo, yose też dobrze prowadzi. To
Wojtek gubi punkty. Liczenie. Na desce równo !!!
A ponieważ jest komi, to Wojtek wygrał. Największa
sensacja dnia! Przypominam, że w półfinałach Janusz
Kraszek odszedł od stolika pokonany przez Wojtka.
Późniejsza, długotrwała analiza pokazała, że Krzysiek
popełnił tylko kilka błędów, lecz brzemiennych w skutkach.
Runda 4
Specjalnego wyjaśnienia wymaga partia
W. Woskresiński - L. Sołdan. Partia ta nie odbyła się,
ponieważ Leszek spóźnił się na rundę ponad dozwolone
45 minut. Na odprawie techniczej przed pierwszą
rundą poruszone zostały różne sprawy, m. in. dodatkowe
punkty regulaminu rozgrywania Mistrzostw Polski. Zostało
określone, że jeżeli zawodnik spóźni się na rundę powyżej
połowy czasu podstawowego (tj. więcej niż 45 min), przegrywa
partię (dla ustalenia uwagi - przepisy EGF określają ten czas
na 1 godzinę). Tak więc z powodu jednoznacznego
naruszenia regulaminu sędzia (czyli ja) musiał podjąć
decyzję, którą wymusza regulamin turnieju. Leszek
złożył odwołanie od decyzji sędziego do komisji odwoławczej.
Komisja odwoławcza podtrzymała werdyk sędziego.
W partii towarzyskiej Leszek pokonał Wojtka.
Ponadto w czasie porannej rundy zanotowałem
niespodziewaną wygraną Marcina z Michałem.
Runda 5
V runda przynosi kolejną niespodziankę. Jeden z faworytów,
Krzysztof Giedrojć ponosi drugą porażkę, tym razem z ręli Michała.
Przypominam, że w ubiegłorocznym finale Michał również wygrał
z Krzysztofem (dzisiejsza partia w załączeniu).
Licznie zgromadzeni kibice, żądni kolejnej sensacji, szczelnie
otoczyli stolik, na którym toczyła się partia W. Woskresiński
- J. Kraszek. Wojtek wygrał z Januszem w Ustroniu, a pozycja
wyglądała dla niego bardzo obiecująco. Ale grał z mistrzem ko.
Podobnie jak w partii z Michałem, Janusz ustawił ko
i sprowadził Wojtka ze ścieżki zwycięstwa. A do kolejnej
sensacji było blisko.
Runda 6
Na porannej rundzie kibiców zaczeły boleć już nogi
od ciągłego biegania od partii Kraszek-Lubos do
Chłodek - Giedrojć. W obu zanosiło się na sensację.
Ale tylko w pierwszej partii faworyt poniósł porażke.
Janusz już ustawiał ko, już ..., ale Janek pogodził się
ze stratą kilku punktów w zamian za uspokojenie gry.
Doprowadził ją do spokojnego końca. Janusz Chłodek
przecenił swój atak na grupę Krzyśka. Długo ją gonił,
ale nie zdołał jej zrobić żadnej krzywdy. Krzysiek
odpuścił 1-2 groźne ruchy i miał więcej terenu.
Runda 7
Runda popołudniowa, to napięcie sięgające prawie
punktu wrzenia. Czterech zawodników ma po 4 pkt,
i rozpoczęło się liczenie, co będzie gdyby. Ale najpierw
trzeba wygrać swoją partię. Pierwszy kończy Janusz
Kraszek z Marcinem Wolakiem. Za chwilę Michał
Bażyński poddaje partie z Januszem Chłodkiem.
Zostają ostatnie dwie partie. Prawie wszyscy kibice
są przy desce nr 1 Giedrojć - Sołdan (poza żoną
Wojtka Woskresińskiego, która cały czas wspierała
męża). Oceny kibiców są zgodne. Krzysiek zagrał
za ostro, został skontrowany i Leszek stopniowo
powiększa swoją przewagę. Do tego dochodzi
wpłacenie 4 kamieni w centrum, które umożliwiają
Leszkowi swobodniejszą grę. Napięcie sięga zenitu,
gdy Leszek ustawia ko przeciwko części czarnej
grupy. Groźba za groźbą. Pokazywane są słabe
punkty obydwu graczy. Wreście Leszek zagrywa
jako groźbę kilkupunktowe yose, na które czarne
nie odpowiada. Jest już jasne, że Leszek wygrał.
Liczenie końcowe to potwierdza. Została ostatnia
partia. Niewiel osób wie, że to też jest partia ...
o tytuł Mistrza Polski. Nie bezpośrednio, ale jeżeli
zwycięży Wojtek, to Janusz Kraszek będzie Mistrzem.
A sytuacja jest skomplikowana, niejasna. Wojtek
jest w byo-yomi, Jankowi pozostało jeszcze trochę
czasu podstawowego. Przewaga Wojtka nie jest
tajemnicą. Janek pracuje ciężko, całym sobą.
Koniecznie chce wygrać. Szuka coraz to nowych
możliwości. Wreszcie po trzech godzinach gry
(obaj już w byo-yomi) rozgrywają sytuację w lewym,
dolnym rogu (od strony Janka). A w tej ćwiartce
planszy jest sytuacja mocno skomplikowana.
Po następnej pół godzinie rogrywane jest niekorzystne
dla Wojtka ko, o jego grupę w tym rejonie. Groźba
Wojtka nie jest dość duża dla Janka (choć było to
duże zagranie). Janek wypełnia ko i uwaga wszystkich
przenosi jest w inny rejon planszy. Tam jest odciętych
9-10 czarnych kamieni. Janek szuka możliwości aby
je uratować. Znajduje. Ko. Po wymanie kilku oczywistych
gróźb Janek grozi bezpośrednio na dwa białe kamienie
i pośrednio na trzy dalsze. "Uważasz, że wystarczająco
już prowadzisz?" - mówi po tym zagraniu Wojtek do Janka.
"Nie chcę niczego sugerować" brzmi odpowiedź, ale
mowa ciała jest jednoznaczna. Janek prowadzi. Jeszcze
tylko ostatnie małe punkty i koniec parti. Janek wygrał.
Leszek Sołdan Mistrzem Polski AD 2001.
Cały turniej dostarczył bardzo wiele emocji. Zaczęło się
od porażki Sołdana z Kraszkiem. W następnej Kraszek
przegrywa z Giedrociem. W III rundzie Woskresiński
wygrywa z Giedrojciem. W IV porażka Sołdana (bez gry)
z Woskresińskim. V rudna, to wygrana Bażyńskiego
z Giedrojciem. VI Lubos pokonuje Kraszka i na koniec
VII runda pełna emocji, w której to Lubos wywinął się
Woskresińskiemu. A o partiach, których wynik mógł być
zupełnie inny nie wspomnę. Turniej wzorowany na słynnwj
Hitchcocowskiej dewizje: "Najpierw trzesienie zmiemi,
a poźniej napięcie musi narastać".
Gratulacje dla Mistrza i oddech ulgi, że mimo wypadku
w IV rundzie tytuł został zdobyty.
Bardzo duże podziękowania dla Piotra Kobera, który
wprowadził większość partii do komputera.
|